
Marcin Sobotka podkreślił w rozmowie, że wielu rzeczy nie udało się osiągnąć i że rezydenci nadal działają.
Negocjacje lekarzy rezydentów z rządem, które rozpoczęły się we wrześniu 2017, miały na celu doprowadzenie do zwiększenia nakładów z budżetu na system opieki zdrowotnej oraz skończenia ze zmuszaniem lekarzy do pracowania ponad siły. Twarda postawa rządu sprawiła, że protest przyjął drastyczną formę. Mowa tu o proteście głodowym w październiku oraz wypowiadaniu klauzul opt-out w listopadzie. Protest głodowy trwał 30 dni, podjęła go grupa lekarzy w szpitalu dziecięcym w Warszawie.
Sobotka podkreślił, że środowisko lekarskie zdecydowało się przed laty na klauzule opt-out z poczucia odpowiedzialności za funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej. Bez takiego rozwiązania nie dałoby się zorganizować pracy w opiece zdrowotnej.
- Nasz protest pokazał, jakie mamy braki kadrowe w systemie. Wzięło w niej udział 5 tys lekarzy i to wystarczyło, żeby obnażyć skalę gigantycznych problemów i pokazało ministerstwu konieczne zmiany - przekonywał.
Dodał też, że starania lekarzy rezydentów o poprawę sytuacji w polskiej opiece zdrowotnej jeszcze się nie zakończyły. Wielu rzeczy nie udało się bowiem osiągnąć i dlatego rezydenci trzymają rękę na pulsie.
Więcej: www.tokfm.pl
autor/ źródło: TOK FM
Zobacz też
Przeczytaj dodatkowo
2 czerwca wchodzi w życie rozporządzenie ministra zdrowia ustanawiające nowe standardy opieki nad kobietami w ciąży zagrożonej. Mają…